W pierwszym kwartale 2021 roku, najbardziej elektryzującą informacją z zagranicy, było skrócenie tygodnia pracy do 32 godzin w tygodniu przez hiszpański rząd. Zgodnie z doniesieniami, w co bardziej lakonicznych mediach, Hiszpanie mają pracować tylko cztery dni w tygodniu a nie, jak cała reszta świata, pięć. Sytuacja zdaje się być jednak bardziej skomplikowana, a kroki rządu są raczej małym eksperymentem, a nie rewolucją przeprowadzaną przez dzierżącą władzę Hiszpańską Socjalistyczną Partię Robotniczą. Jak rzeczywiście wygląda sytuacja?
Mniejszość, która ma głos
Pomysł, który doczekał się realizacji, nie pochodził od partii rządzącej, a od reprezentowanej tylko przez jednego deputowanego, lewicowej partii Mas Pais. Parlament nie zdecydował się na “pójście na całość” i przynajmniej przez pierwsze trzy lata, czterodniowy tydzień pracy będzie testowany.
Główne założenia
Założeniem leżącym u podstaw proponowanej zmiany jest to, że pracownik bardziej wypoczęty będzie bardziej produktywny. W ciągu 32 godzin, zatrudniony według pomysłodawców, będzie w stanie wykonać tę samą pracę, która zwykle zajmowała mu 40 godzin. Dość odważne poglądy prawda? Tak samo uznali deputowani i przeznaczyli na ten eksperyment tylko 50 milionów euro. O ile kwota ta jest olbrzymia, jeśli analizowana jest z perspektywy szarego obywatela, o tyle w kontekście niemal 50 milionowego państwa, jest ona raczej niewielka. Z tego właśnie powodu, zdecydowano się ograniczyć zakres podmiotowy testowania.
Kto skorzysta?
W pierwszym etapie, w związku z ograniczonym budżetem, ogłoszono nabór wyłącznie około 200 firm, które zastosują się do nowego modelu pracy. Aby zniwelować negatywne konsekwencje dla zatrudniających, którzy zmuszeni będą płacić pracownikom tyle samo, za stosunkowo mniejszą ilość pracy, otrzymają oni potężne dofinansowania. W pierwszym roku będzie to 100% refundacji strat, w drugim 50%, a w trzecim tylko 33%. O ile zaraz po rozpoczęciu eksperymentu, firmy nie będą obarczone żadnym ryzykiem, o tyle już w drugim i trzecim roku, zmiany w produktywności będą tylko nieco łagodzone przez rządowe wsparcie.
Czy eksperyment zakończy się powodzeniem? Czy także i do Polski dotrze ta rewolucja? Jak dużo firm zgłosi się do testów? Z całą pewnością na wszystkie te pytania, jest w stanie odpowiedzieć nam wyłącznie czas. Jeśli za trzy lata, hiszpański rząd ogłosi wielki sukces i wprowadzi ten model pracy na terenie całego kraju, to możliwe, że czeka nas prawdziwa rewolucja, zapoczątkowana przez małą hiszpańską partię lewicową. Trzymajmy kciuki, a może już w nie tak odległej przyszłości, także i nas, czeka trzydniowy weekend!
Krytyka